1Sep
Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.
W moim śnie Christopher całował mnie… z początku delikatnie, figlarne pocałunki na ustach, lekkie jak puchowe pióra w kołdrze, którą już przesunęłam przez moje nagie uda.
Otworzyłam oczy z westchnieniem, by znaleźć dłoń przyciśniętą do ust. To nie był sen. To się naprawdę działo.
Oczywiście wiedziałem, kto to był. Kto jeszcze mógł to być? Kto jeszcze próbował mojej klamki (bezskutecznie, bo każdego wieczoru starałam się ją zamykać) przez cały tydzień? Ręka na moich ustach była męska. Mogłem to stwierdzić po jego wielkości i ciężarze, nawet jeśli w ciemności mojego pokoju nie mogłem zobaczyć, kto jest jego właścicielem.
Więc oczywiście zrobiłem jedyną rzecz, jaką mogłem: zacisnąłem ją zębami tak mocno, jak tylko mogłem. Co jeszcze miałem zrobić? Brandon wkradł się do mojego pokoju w środku nocy, żeby robić to, co faceci tacy jak Brandon robią dziewczynom, kiedy śpią. Jak śmiał próbować mnie wykorzystać, kiedy śniłem o kimś innym? Ktoś, kogo naprawdę polubiłem…
Ugryzłem się i nie puściłem, dopóki nie usłyszałem chrupania kości.
"Ał. Jezu, Em!" zawołał głos ochrypłym szeptem. Ręka oderwała się od mojej twarzy i przez sekundę usłyszałam dźwięk skóry ocierającej się o skórę… rękaw odrywający się od ciała kurtki, gdy ktoś machał ręką w przód iw tył.
Czekać. Mój przyćmiony snem umysł próbował to zrozumieć. Dlaczego Brandon miałby nosić w środku skórzaną kurtkę?
– Po co poszedłeś i mnie ugryzłeś? Christopher chciał wiedzieć.
Mój umysł wirował. Krzysztof? W moim pokoju? Tutaj, w domu Brandona? Co tu robił Christopher? Jak się dostał? Czy w końcu nie śniłem? Czy naprawdę mnie całował? Usiadłem tak szybko, że potrąciłem Cosabellę, która była zwinięta przy mojej szyi.
"Krzysztof?" Wyszeptałem. "Czy to naprawdę ty? O mój Boże, czy cię skrzywdziłem? Krwawisz?
– Oczywiście, że to naprawdę ja – wyszeptał. Brzmiał tak zirytowany, że chciałam chwycić jego twarz i wrócić do całowania jej, tak jak we śnie… gdyby to naprawdę był sen, a nie prawdziwy. Tylko Christopher mógł brzmieć tak zirytowany mną. Cudowny, niesamowity, łatwo denerwujący Christophera. „Kto inny miałby to być? I nie mów mi, że Stark się tu wkradł. Czy to dlatego drzwi były zamknięte? Musiałem użyć mojej karty bibliotecznej, żeby wyłamać zamek. Poważnie, jeśli próbował się tu dostać, zabiję go...
Zapomniałam, że powinnam dać Christopherowi zimne ramię, pod groźbą, że Brandon zniszczy wszystko i wszystkich, których kocham.
Zapomniałam, że miałam udawać, że Brandon i ja jesteśmy teraz przedmiotem. Byłem tak przytłoczony, że znalazłem Christophera siedzącego z boku mojego łóżka, tak jak we śnie, że Objęłam go ramionami, przyciągając go blisko i przysięgając sobie, że nigdy mu nie pozwolę wybrać się. Nie obchodziło mnie nawet, że metalowe nity i zamek jego skórzanej kurtki były lodowate na tle części mojej nagiej skóry, które nie były przykryte dopasowanym różowym podkoszulkiem i bokserkami do spania, którymi byłam ma na sobie. Tak jak w moim śnie.
- O mój Boże, Christopherze – wyszeptałam, wdychając rześki zapach na świeżym powietrzu, który wciąż unosił się na jego krótkich włosach. "Bardzo cie cieszę że cię widzę."
– Ja też się cieszę, że cię widzę – powiedział, obejmując mnie ramionami, by mnie z powrotem przytulić. Twardy. „I nie martw się o moją rękę. Jestem pewien, że to tylko rana ciała.
Śmiałem się. Myślę, że byłem na wpół histeryczny.
Ale mnie to nie obchodziło. Tak dobrze było być w jego objęciach.
Krzysztof. Był tu Christopher.
– Ale co ty tu robisz? Wyszeptałem.
- Naprawdę myślałeś, że uwierzę, że ty, ze wszystkich ludzi, jesteś zakochany w Brandonie Starku? – zapytał miękko skarżącym się głosem. – Może trochę mi zajęło, zanim zorientowałem się, kim naprawdę jesteś teraz, Em. Ale daj mi trochę uznania. A teraz, kiedy wiem, że to ty, na pewno nie pozwolę ci tak łatwo odejść.
Pochylił się i pocałował mnie, a ja uświadomiłam sobie, kiedy nasze usta się zetknęły, że nie śniłam… to naprawdę on mnie całował. Całuje mnie, gdy się obudzisz. Nic dziwnego, że było mi tak gorąco…
- Christopherze – powiedziałam bez tchu, odrywając usta od jego. To była najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek musiałam zrobić. W zaciemnionym pokoju nie było nic, co chciałam zrobić bardziej niż pozwolić mu dalej robić to, co robił.
Ale nie mogłem. Ktoś musiał pozostać przy zdrowych zmysłach. I miałem całkiem niezły pomysł, że to nie będzie on. „Musimy się skoncentrować” – powiedziałem.
– Skup się – powtórzył. Widziałam, że jego niebieskie oczy, tak blisko moich, były przymknięte i wyglądały na oszołomionego. "Zdecydowanie."
Opuścił głowę, by znów mnie pocałować.
Ale chociaż bardzo pragnęłam mu na to pozwolić, wiedziałam, że nie mogę.
"Nie." Wyskoczyłam spod niego i przeniosłam się na drugą stronę łóżka, gdzie siedziała Cosabella, liżąc się. Pociągnąłem ją na kolana, żeby użyć jej jako swego rodzaju tarczy obronnej dla psa. "Jestem poważny. Ciebie też cieszę się. Ale musimy porozmawiać. Co Ty tutaj robisz?"
Christopher wydawał się zebrać w sobie. Stracił oszołomiony wygląd — no, trochę — i powiedział, siadając prosto: — Myślę, że powinno być oczywiste, co tutaj robię, Em. Jestem tu, by cię uratować.
Z Uciekający: powieść Airhead przez Meg Cabot. Scholastic Inc./Punkt. Copyright © 2010 by Meg Cabot. Używane za zgodą.