7Sep

Tak to jest być nastolatkiem z autyzmem

instagram viewer

Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.

Byłem „dziwnym” dzieciakiem, który rzucał przypadkowe rzeczy znikąd, tym, który po prostu nie potrafił odczytać mowy ciała.

Moi rodzice wiedzieli, że jestem inny od najmłodszych lat.

Kiedy nie nauczyłem się chodzić, dopóki nie miałem prawie dwóch lat, wiedzieli, że coś jest nie tak. Nie miałam też praktycznie żadnych umiejętności społecznych. W rzeczywistości byłem „dziwnym” dzieciakiem, który rzucał przypadkowe rzeczy znikąd, tym, który po prostu nie potrafił odczytać mowy ciała. Te niedociągnięcia społeczne zdecydowanie uczyniły mnie celem dla łobuzów.

Mama zabrała mnie do pediatry, który skierował mnie do specjalistów, którzy oficjalnie zdiagnozowali u mnie zaburzenia motoryki. Nigdy nie radziłem sobie dobrze na standardowych testach. Potrzebowałem dodatkowego czasu i korzystania z komputera, ponieważ moje pismo było nieczytelne; to był objaw zwany dysgrafią i jest to powszechna część autyzmu.

Wiedziałem, że różnię się od innych uczniów, ale nie miałem dokładnej nazwy na tę różnicę. Autyzm po prostu nie był na moim radarze.

W tym momencie byłam jeszcze za młoda, aby mogli oficjalnie zdiagnozować u mnie autyzm, ale niektórzy lekarze myśleli, że mogę być na spektrum. Dopiero w 7 klasie dostałem oficjalną diagnozę: autyzm. Ale to nie było szokujące. Wiedziałem, że różnię się od innych uczniów, ale nie miałem dokładnej nazwy na tę różnicę. Autyzm po prostu nie było na moim radarze.

Moja diagnoza wypadła dobrze, gdy przygotowywałam się do liceum, co oznaczało, że musiałam radzić sobie z poruszaniem się po liceum, wiedząc, że mam autyzm. Liceum było inne niż gimnazjum – większe i bardziej wymagające. Jednym ze sposobów, w jaki moi rodzice ułatwili to, było wykonanie mojej oficjalnej dokumentacji. Raport sporządzony przez neuropsychologa powiedział, że oficjalnie cierpię na autyzm, a dokładniej, że mam zaburzenie uczenia się niewerbalnego, które jest zaburzeniem ze spektrum autyzmu. Dziwnie było myśleć, że mam autyzm, ponieważ wydawało mi się, że jestem zbyt „normalny” na tak poważną diagnozę. Nie wiedziałem, że ktoś może mieć autyzm i być taki jak ja. Nie zdawałem sobie sprawy, że możesz nawet być w szkole.

Nie wiedziałem, że ktoś może mieć autyzm i być taki jak ja.

Oficjalna robota papierkowa nie zmieniła mojego codziennego życia, ale zmieniła moje szkolne życie. Dokumentacja zapewniła mi niezbędne udogodnienia, których potrzebowałem, aby pomyślnie ukończyć szkołę. Oznaczało to, że dostałem dodatkowy czas na standaryzowane testy, korzystanie z komputera w klasie i inną uwagę. Ale różnica w nauce oznaczała również, że musiałem bronić siebie i swoich potrzeb, które były inne niż moich kolegów z klasy. Nauczyłem się prosić o pomoc i dodatkowy czas. Myślę, że nawet skorzystałem na nauce tej nowej umiejętności, ponieważ na studiach musiałbym bronić się przez całą drogę.

Na wszystkich zajęciach musiałam pracować ciężej. Spędzałem godziny na odrabianiu prac domowych i dodatkowej pracy zaliczeniowej, żeby utrzymać dobre oceny z matematyki i nauk ścisłych. Poszedłem do klasy w porze lunchu, aby spotkać się z nauczycielami przed testami i poszedłem po wsparcie korepetycyjne. Chciałem odnieść sukces. Chciałem iść na studia i prowadzić „normalne” życie, co oznaczało spędzanie na wszystkim dodatkowego czasu.

Chciałem odnieść sukces. Chciałem iść na studia i mieć „normalne” życie...

Większość ludzi, z którymi się zaprzyjaźniłem i którzy będą moją podstawową grupą przyjaciół przez następne cztery lata, miało pewien rodzaj różnic w nauce. Mieli dysleksję, ADHD lub dysgrafię, a lista jest długa. Często widywaliśmy się w naszym szkolnym centrum wsparcia uczenia się, jak uczyli się lub odrabiali zadania domowe. Ta grupa – i sama szkoła – wspierała i tego potrzebowałem.

Jako licealistka zaczęłam chodzić na grupy towarzyskie i uczyłam się czytać mowę ciała i prowadzić normalne rozmowy. W szkole średniej nie byłam tak zastraszana, ponieważ ludzie w większości byli wyluzowani. Nie byłam też na tyle popularna, by zwracać na siebie uwagę. Trzymałem się własnej grupy i trzymałem się z dala od ogólnych dramatów w szkole średniej.

Kiedy skończyłem szkołę średnią, poczułem się bardziej komfortowo, rozmawiając o mojej różnicy w nauce. Dołączyłem nawet do Klubu Różnic Naukowych w mojej szkole i ogólnomiejskiego klubu dla uczniów.

Chciałem pokazać innym, że autyzm nie jest zły – jest po prostu inny.

Grupa udzieliła mi wsparcia i zachęty, których potrzebowałem, aby publicznie mówić o moim autyzmie. W końcu przemawiałem na panelach do innych studentów w Bay Area. Chciałem pokazać innym, że autyzm nie jest zły - było po prostu inaczej.

Słyszałem historie od innych dzieciaków, które naprawdę miały problemy – dzieci, które nie mogły się bronić i które nie dałyby im dodatkowego czasu na testy. W rzeczywistości zostali ukarani za „niepokojenie”. Te historie sprawiają, że mówię głośno i edukuję innych.

Jako autystyczna studentka zdaję sobie sprawę, że jestem tutaj dzięki wsparciu, jakie otrzymałem od innych. Poza tym dorosłam i dowiedziałam się więcej o sobie. Dowiedziałem się, że ja Móc mieszkam w obcym kraju przez rok bez większych problemów (studiowałem za granicą w Hiszpanii). i Móc nawiguj samolotami, pociągami i miastami bez problemu. Nauczyłem się, że ja Móc zdobyć wykształcenie wyższe.

Nauczyłem się, że autyzm mnie nie definiuje.

Ale przede wszystkim nauczyłem się, że autyzm mnie nie definiuje. I naprawdę odniosłem sukces w życiu z powodu mojego autyzmu i pomimo mojego autyzmu.