2Sep
Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.
Kiedy miałam 19 lat, moja przyjaciółka i ja zdecydowaliśmy, że chcemy wyjść spod dachów rodziców do naszego własnego mieszkania.
Znaleźliśmy czyste, ładne mieszkanie z dwiema sypialniami i dwiema łazienkami na najwyższym piętrze trzypiętrowego budynku z trzydziestoma innymi mieszkaniami. To było pierwsze mieszkanie, które mogłam z dumą nazwać mój własny, i chociaż było to tylko cztery mile od domu moich rodziców, doświadczałam nowego rodzaju wolności – ustalając własne zasady, ustalając budżet i dekorując tak, jak chciałam. Nie było autorytetów. Po raz pierwszy w życiu nie było w pobliżu nikogo, kto powiedziałby mi, żebym ściszyła muzykę lub że nadszedł czas, aby mój chłopak wrócił do domu.
Pewnej wrześniowej nocy kilka lat temu wszystko się zmieniło. Leżałem w łóżku, myśląc o następnym dniu. Mój mózg przeskakiwał od jednej rzeczy do drugiej. Spędziłem cały dzień odrabiając pracę domową i przygotowując się do dużego egzaminu, który zdałbym następnego ranka. W tym momencie byłam w nowym miejscu już prawie rok, a umowa najmu miała wygasnąć za miesiąc. Miałem nadzieję, że spakuję się, odzyskam depozyt i znajdę tańsze i wygodniejsze miejsce.
Odpłynięcie do snu okazało się trudne tej nocy, ponieważ ja też byłem przeziębiony. Więc kiedy byłam całkowicie rozbudzona i poczułam zapach dymu, wstałam, wyjrzałam na korytarz i zawołałam współlokatorkę. Suszyła włosy przy otwartych drzwiach łazienki i moje pierwsze myśli były takie, że jej włosy się palą. Nie było. Wtedy włączył się alarm przeciwpożarowy. Spojrzeliśmy na siebie. Czy zostajemy? Czy idziemy? Czy to był fałszywy alarm?
Nic w życiu nie przygotowało mnie na to, co miało się wydarzyć, a jednak przejęły mnie instynkty walki lub ucieczki. Chwyciłem moją torbę i szybko owinąłem smycz mojego psa wokół jej szyi. Zrobiliśmy plan. Schodziliśmy na dół, dowiadywaliśmy się, o co chodzi i wracaliśmy do środka.
Nie sądziłem, że ta sytuacja w ogóle zagraża życiu. Tak naprawdę nigdy tego nie robisz, dopóki tego nie przeżyjesz. Nie wiedziałem, że od tego momentu to, czego doświadczymy, wpłynie na moje życie.
Otworzyłam frontowe drzwi, nieprzygotowana na chmurę dymu, która wdziera się do mojego salonu. Spojrzałem na Lauren z przerażeniem i przez chwilę zastanawiałem się, czy nie byłoby lepiej wyjść tylnym patio, ale trzymaliśmy się naszego planu i weszliśmy po schodach.
Potykając się w klapkach o zbyt długie spodnie od piżamy – w tym momencie dym był tak gęsty, że nie widziałem nawet swoich stóp – szarpnąłem smycz mojego psa w dół schodów (Wiedziała, że kroczymy po niebezpiecznym terenie, zaledwie stopy od płomieni, które otoczyły jednostkę pod naszą) przez, jak się wydawało, najdłuższą minutę mojego życie. W końcu znaleźliśmy się na zewnątrz: bez staników, sapiąc i sapiąc, chichocząc nerwowo, żartując z tego, jak wyszliśmy z tego żywi.
Dołączyliśmy do grupy sąsiadów na trawie po drugiej stronie ulicy od naszego budynku, plotkując o tym, kto mógł rozpocząć pożar i jaki będzie ostateczny wynik. Myślę, że byłem w szoku i zaprzeczałem temu, co się dzieje; ja nie uwierzyć że coś takiego może mi się kiedykolwiek przydarzyć.
To tylko kwestia minut, zanim zobaczę płomienie wylewające się z okna mojej sypialni i wtedy zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji. W moim pokoju byli strażacy, próbujący ugasić pożar i uratować moje rzeczy osobiste. Patrzyłem bez słowa. Po około 20 minutach (dla mnie wydawało mi się, że to wieczność), opanowali płomienie i zaczęli wyrzucać rzeczy przez okno — szkło wyleciało z gorąca. Rzucili ramę łóżka i inne rzeczy na trawnik.
Dzięki uprzejmości Allison Ramirez
Moja jednostka, która była najdalej z tyłu, była jedną z czterech zniszczonych przez pożar. Moja sypialnia była znacznie gorsza od pozostałych. Następne dni i tygodnie były prawdziwym świadectwem tego, co to znaczy mieć wszystko i nic naraz.
Następne dni i tygodnie były prawdziwym świadectwem tego, co to znaczy mieć wszystko i nic naraz.
Co zaskakujące, następnego ranka zdałem egzamin zgodnie z planem i zdałem go — nadal nie jestem pewien, jak. A potem wróciłem do domu rodziców i zacząłem odbudowywać swoje życie. Wróciłem na miejsce katastrofy, aby potwierdzić, czy coś można uratować i spotkałem się z wolontariuszami Czerwonego Krzyża, którzy: przesłuchiwał mnie obszernie na temat wartości pieniężnej moich byłych rzeczy przed przekazaniem karty podarunkowej Visa o wartości 75 USD dla mojego "kłopoty."
Na scenie pojawili się reporterzy zadający mi pytania, na które nie miałem odpowiedzi – i na które nie byłem gotowy odpowiedzieć z oczywistych powodów emocjonalnych. (Nadal nie wiem, co spowodowało pożar; Powiedziano mi tylko, że w mieszkaniu poniżej mojego mogło wydarzyć się „nieszczęśliwy wypadek”. sąsiad, który rzekomo wzniecił pożar, odjeżdżał na motocyklu, a my staliśmy na zewnątrz oglądając budynek oparzenie. Nie wiem, gdzie skończył tej nocy i nigdy więcej go nie widziałem.
Dzięki uprzejmości Allison Ramirez
Na początku śniły mi się koszmary — i nadal czasami mam — o tym, co by się ze mną stało, gdybym się nie obudził, albo co by się stało z moim psem, gdybym nie był w domu. Do dziś boli mnie myśl o wszystkich utraconych zdjęciach – nie o designerskich butach i torebkach. Czuję się tak, jakby niektóre moje wspomnienia (zdjęcia z rodzinnych spotkań i przyjęć urodzinowych, pamiątki z dzieciństwa i pamiętniki, które trzymałam przez lata, odkąd nauczyłam się pisać) zniknęły. Wspominając ważne wydarzenia z życia, używam ognia jako znacznika przed i po.
Po tym, jak spłonęło moje mieszkanie, moi przyjaciele i członkowie rodziny połączyli siły, aby kupić rzeczy, których od razu potrzebowałem (skarpetki i bieliznę) i małe luksusy (para sandałów na platformie, pusty album z wycinkami i imprezowa sukienka), które pomogą mi poczuć się sobą ponownie.
Musiałem popracować nad swoją cierpliwością (proces odbudowy wymaga czasu), jednocześnie ucząc się cennej lekcji, że bez względu na to, jak bardzo uważałem się za niezależny, niczego nie da się osiągnąć w pojedynkę. Ważniejsi niż pieniądze i ubrania, które otrzymałem w zamian za rzeczy materialne, byli ludzie, którzy poszli z nimi żebym kupił te rzeczy, ludzi, którzy słuchali mojej historii i ludzi, którzy pocieszali mnie za każdym razem, gdy zwariowałem na zewnątrz.
Miesiąc po pożarze poszedłem na Halloweenowe noce horroru Universal Orlando i pojechałem na Zemście Mumii. Ponieważ nigdy nie byłem na tej przejażdżce, nie wiedziałem, że pod koniec dochodzi do fałszywej eksplozji wywołanej parą pod ciśnieniem i specjalnym oświetleniem. Przestrzeń nagrzewa się i wygląda na to, że samochód, którym jedziesz, wjedzie prosto w ogień przed Tobą. Nie trzeba dodawać, że nie byłem przygotowany. Chwyciłem się przyjaciół po obu stronach, zamknąłem oczy i nie otworzyłem ich, dopóki jazda się nie skończyła.
Zszedłem, drżąc, pewny, że zemdleję. Otóż to; zabawa się skończyła, pomyślałem. Usiadłem na ławce na zewnątrz i znowu to najbliżsi mi ludzie pomogli mi przez ten moment, namawiając mnie, żebym o tym porozmawiała – śmiać się, płakać, krzyczeć, cokolwiek – a potem wstać z powrotem.
Teraz, kilka lat później, mieszkam w studio o powierzchni 200 metrów kwadratowych z tym samym psem i bardzo mało materialnymi rzeczami. Nadal drukuję swoje zdjęcia, ale robię też ich kopie zapasowe na iCloud, Dropbox i Google Drive. Nie wychodzę z domu bez trzykrotnego sprawdzenia, czy grzałka i świece są wyłączone. Przypominam sobie również, że bez względu na to, ile mam lat i jak mądry, nic nie można osiągnąć bez pomocy ludzi wokół ciebie.