2Sep
Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.
Jednym z najbardziej oczekiwanych debiutów w kwietniowym programie Netflix był serial „GirlBoss” – trzynastoodcinkowy serial oparty na tytułowych wspomnieniach założycielki i dyrektor generalnej Nasty Gal, Sophii Amoruso. W wieku 23 lat Amoruso założyła na eBayu firmę sprzedającą ubrania vintage ze swojej sypialni w San Francisco, która wkrótce przekształciła się w odnoszącą ogromny sukces witrynę handlową Nasty Gal.
Do 2015 roku firma odnotowała 300 milionów dolarów przychodu. W 2016 roku znalazła się na szczycie Forbesa druga doroczna lista najbogatszych kobiet, które zrobiły sobie samemu w Ameryce. Przy szacowanej wartości netto 280 milionów dolarów magazyn z podziwem zauważył, że ówczesny 32-latek był „bogatszy niż Beyoncé”.
W listopadzie firma złożył wniosek o upadłość.
Amoruso, wraz z Sheryl Sandberg, jako samodzielna miliarderka ze słynną buntowniczą passą, często była
dziewczyna z plakatu dla #banbossy i #girlboss ruch – wołanie do kobiet, by domagały się lepszych zarobków, brały odpowiedzialność za swoje pomysły i przestały przepraszać. Pomysł polegał na tym, że kiedy mężczyźni dominują w miejscu pracy, są chwaleni za to, że są „potężni”, podczas gdy kobiety są biczowane pejoratywne określenie „apodyktyczny”. Ta dysproporcja płci absolutnie istnieje i jest bardzo niesprawiedliwa, a fakt, że z nią walczymy, jest świetny. Ale kobiety takie jak Amoruso uczą nas, że autostrada #bossbitch jest niebezpieczna, na której bardzo łatwo jest nagle zabłądzić w kraj.WIESZ, że się bawię @girlbossnetflix w ten weekend. #DZIEWCZYNA#prawdypic.twitter.com/rb3SA6AseE
— Emma C. (@DawnCloud) 21 kwietnia 2017 r.
Ironia historii Amoruso polega na tym, że jej podejście IDGAF doprowadziło zarówno do jej błyskawicznego rozwoju, jak i ostatecznego zgonu. NastyGal markowała się jako firma zorientowana na modę dla młodych feministek, więc stało się to trochę niewygodne kiedy kilka kobiet złożyło pozwy w marcu 2015 r. twierdząc, że firma rutynowo zwalniała pracownice w ciąży.
Serial „Girlboss”, którego producentem wykonawczym jest Amoruso, byłby interesujący, gdyby został sfilmowany przez obiektyw jej ostateczny upadek, aby zilustrować, że istnieją plusy i minusy jej podpisu, co to znaczy być #bossbitch. Ale zamiast tego jest to „głucho głuchy okrzyk wzywający narcyzów z pokolenia na pokolenie”, jak Opiekun połóż to (nieco ostro) w jednej z mnóstwa złych recenzji, z których wszyscy narzekali, że pomimo doskonałej gry aktorskiej Britta Robertsona, Amoruso jest po prostu zbyt straszny, by go znieść.
Mówię to jako ktoś, komu naprawdę podobał się ten program, a także przedstawienie Amoruso autorstwa Robertsona, ponieważ osobiście pociąga mnie maniakalne pixie marzą dziewczyny, które noszą skórzane kurtki i obcisłe dżinsy i przerzucają peelingujący lakier do paznokci na środkowy palec na cały świat. I, żeby być uczciwym, jej postać znacznie mięknie wraz z postępem serialu, do tego stopnia, że rzeczywiście poczułem dla niej złamane serce w jednej naprawdę potężnej scenie w finale. Problemem pozostaje jednak to, że przez większość serii showrunnerzy próbują rozgrywać jej niegrzeczne wybryki jako wyraz #girlpower.
Przychodzi późno do pracy, zamiast pomagać klientom odbiera osobiste telefony, je kanapkę szefa, a kiedy zostaje zwolniona, wybiega, mówiąc, że powie wszystkim, że odeszła. Wykorzystuje swoich najlepszych przyjaciół do darmowej pracy i nigdy nie pyta swojego chłopaka o to, jak się miewa, zamiast tego gada o sobie cały czas i zjada wszystkie jego frytki. DUŻO kradnie, chwytając zwinięty dywan tuż przy ulicy i krocząc dumnie z nim na ramieniu, aby zjeść smaczny lunch na Hill, całkowicie ignorując pracownika pytającego ją, czy ma za to zapłacić, lub że jej postawa „biorę to, co chcę” może ranić niewinnie ludzie.
Faktem jest, że w przeciwieństwie do Hannah Horvath w "Dziewczynach" postać Amoruso jest świadoma, że jest gównianą osobą ("Dlaczego jestem takim dupkiem?", pyta ze łzami w oczach swoją najlepszą przyjaciółkę w pilocie). Po prostu jej to nie obchodzi, ponieważ uważa, że to czyni ją fajną, modną i #bossbitch. Dlatego spędza cały odcinek na męczeniu się nad nazwą swojej marki, zanim zdecyduje, że „Nasty Gal” jest esencją jej własnego wizerunku.
Teraz wiem, o czym myślisz, ponieważ kontrargumentem na to wszystko jest „Cóż, mężczyzn przez cały czas nie da się lubić w programach. Jak to możliwe, że kobiety nie mogą być nie do polubienia?” Mogą być! Problem nie polega na tym, że jest „nielubiana” (i powtórzę, osobiście uważam, że recenzje są zbyt surowe i że pod koniec jest dość „lubiana”). Problem polega na tym, że serial prosi nas, abyśmy uznali ją za inspirującą, gdy nie jest zbyt dobrym wzorem do bycia #girlboss.
W ciągu ostatniego roku kobiety po raz kolejny identyfikowały się z określeniem „wstrętny”, zmieniając to wyrażenie w seksistowskie konotacje na jego głowie, po tym, jak Trump nazwał Hillary Clinton „wstrętną kobietą” podczas ostatniego prezydenckiego debata. Myślę, że to świetnie i ja też uważam się za #nastywoman. Ale są też chwile, kiedy coś robię, a potem zadaję sobie pytanie: „Czy to, co właśnie zrobiłem, było wzmacniające, czy po prostu oznaczało?”
Zapytany o to, że jej postać nie da się lubić, Britt Robertson powiedział Hollywoodzki reporter że Sophia jest „wredna” i „bezwzględna” i że „ważne jest, aby taka postać istniała w telewizji, ponieważ dziewczyny potrafią mówić brzydkie słowa, a dziewczyny mogą być złośliwe i ordynarne. Mogą być obrzydliwi, dłubać w nosie i tobie”, a ponieważ ona „może powiedzieć: 'Ssij moje jaja' i „Ssij fiuta”. Myślę, że moje pytanie brzmi: wiem, że potrafimy robić wszystkie te rzeczy, ale czy to oznacza, że możemy powinnam?