2Sep
Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.
Dziwnie było być Amerykaninem w Paryżu zeszłej nocy. Całe miasto, podobnie jak cały świat, było skupione na jednym: wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Hordy ludzi, zarówno Amerykanów, jak i Francuzów, zgromadziły się w miejscach obcokrajowców w Paryżu, aby oglądać wyniki, rozmawiać o polityce i świętować (lub współczuć).
Jestem totalnym ćpunem politycznym i wielkim zwolennikiem Obamy, więc udałem się z kilkoma przyjaciółmi na całonocną Amerykanie za granicą dla Obamy strona kampanii. Miejsce było pełne, a podekscytowanie wisiało w powietrzu. Ustawiono ogromne ekrany do transmisji Relacja z wyborów CNN, a podczas przerw na reklamy DJ puszczał ulubione melodie taneczne. Aby zachować energię, piliśmy Red Bulla i przeżuwaliśmy importowane Sezamowe bułeczki H&H.
Wreszcie około północy zaczęły napływać wyniki. Za każdym razem, gdy Obama obierał stan, tłum wybuchał oklaskami i hałaśliwym tańcem. Kiedy wreszcie ogłoszono wybory, około 5 rano, nastąpił chaos. Ludzie podskakiwali, przytulali się, krzyczeli i płakali. Chyba nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy i pełen nadziei.
Ale w dniach poprzedzających wybory muszę przyznać, że byłam zaniepokojona. Być może bycie za granicą miało z tym coś wspólnego. Wyglądało na to, że wszyscy, których spotkałem, chcieli porozmawiać o wyborach, kryzysie finansowym i Baracku Obamie. I chociaż większość z nich była Francuzami, mieli niesamowitą wiedzę na temat amerykańskiej polityki. Zdałem sobie sprawę, że to nie były tylko wybory w USA, to były wybory GLOBALNE, ale tylko my mieliśmy prawo w nich głosować. Czułem, że moi francuscy przyjaciele liczą na mnie (i mój kraj), że dokonam właściwego wyboru. Jeśli mnóstwo znaków Obamy wiszących dziś w Paryżu jest jakąkolwiek wskazówką, myślę, że są zadowoleni z naszej decyzji.
Bizy,
Pęto
Blogerka podróżnicza CosmoGirl