1Sep

Co się wydarzyło podczas świątecznych zakupów

instagram viewer

Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.

Hej siedemnastolatkowie,

Czas na zimową przerwę — cały miesiąc bez dźwięków więc niesamowity. Chociaż trochę się martwię, że w ciągu dnia będę się nudzić :/ No dobra, właściwie żartuję, nie mogę powiedzieć, że za bardzo się tym martwię. Przecież przerwa była
piękny pełen wydarzeń do tej pory. Zaczęło się od małej wyprawy na zakupy do Mall of America... powiedzmy, że ta mała wyprawa na zakupy nie dokładnie idź zgodnie z planem.

Przede wszystkim dotarcie tam zajęło nam PIĘĆ godzin! To dwie godziny dłużej niż zwykle! Nie jesteśmy pewni, ale uważamy, że dodatkowe godziny jakoś się sumowały przez pominięcie kilku wyjść, odebranie mojego koleżanka Chelsea, zatrzymując się na benzynę i jeżdżąc po rampie parkingowej przez dobre 25 minut, szukając wolnej miejsce. Tak, możesz sobie wyobrazić, jak ruchliwe było to centrum handlowe, ponieważ było tuż przed Bożym Narodzeniem. Głupio nie wzięliśmy pod uwagę tego mini szczegółu.

W każdym razie, kiedy w końcu dostaniemy do do centrum handlowego, zjedliśmy szybką kolację, a następnie udaliśmy się do Zawsze 21. Około 20 minut po zakupach moja siostra zaczęła wspominać, że nie czuje się zbyt dobrze. Następną rzeczą, jaką wiedzieliśmy, była rzucenie swoich rzeczy w ramiona Chelsea i wybiegła przed sklep, gorączkowo szukając najbliższej łazienki. Jakieś dziesięć minut później wróciła i myśląc, że to tylko jej kwaśny refluks, kontynuowała zakupy, jakby nic się nie stało. To nie trwało długo... przez następne 3 godziny wchodziła i wychodziła z łazienki. Jej wycieczki do łazienki stały się coraz częstsze i nie mogła zaprzeczyć, że my miał iść do domu. To był jej tekst do mnie: „Siedzę na kanapie przed łazienkami obok ochroniarzy. Myślę, że poddaję się na ten dzień… och, ale zanim pójdziemy, muszę kupić trochę Uggs. „Muszę ją kochać

W każdym razie w końcu dotarliśmy do samochodu około 25 minut później... powiedzmy, że nie była to najprzyjemniejsza jazda do domu. Na szczęście czuje się znacznie lepiej. Myślimy, że to było po prostu zatrucie pokarmowe, co jest naprawdę wielkim szczęściem, ponieważ wymiotowanie w Boże Narodzenie byłoby najgorszą rzeczą w historii.

W każdym razie to właśnie się ze mną dzieje. Mam nadzieję, że od tego momentu sprawy zaczną iść trochę gładko.

zakochani,
Carly

Masz własne szalone historie zakupowe? Podziel się nimi w sekcji komentarzy poniżej!