8Sep
Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.
W lutym Demi Lovato trochę, jakby cofnięty o komentarzach, które zrobiła na Twitterze pozornie woła Taylor Swift za przekazanie 250 000 $, aby pomóc Keszy z nią sprawa sądowa przeciwko dr Luke ale w rzeczywistości nie „podejmowanie działań” na rzecz praw kobiet.
Ale, dla przypomnienia, Demi wciąż ma dość „tak zwanych” feministek.
W nowym wywiadzie dla Rafinerii29Demi nie zadzwoniła do nikogo konkretnie, ale wyładowała się, że celebrytki nazywają siebie feministkami, ale nie podejmują działań, aby to poprzeć.
„Słuchaj, nie ma nic pozytywnego, co wynika z stawiania kobiet przeciwko sobie. Są kobiety, z którymi nie dogaduję się i to jest w porządku – wyjaśniła Demi. „Moja sprawa jest taka, nie nazywaj siebie feministką, jeśli nie wykonujesz pracy. Mam ogromny szacunek dla kobiet takich jak Lena Dunham… czy Beyoncé, które poprzez swoją pracę dokonują niesamowitych oświadczeń politycznych”.
Jej sentymenty zdecydowanie przypominają jej tyradę TSwift z lutego. A jeśli ktoś ma problem z opinią Demi, chce, żeby wiedział, że nie daje mi AF.
„Nie przestanę mówić, w co wierzę. Nie mam problemu ze stanięciem w obronie – wyjaśniła.
Mimo to Demi przyznaje, że odeszła wyrażający jej opinie w przeszłości w niewłaściwy sposób. „Teraz wiem, jak to zrobić bez odpychania ludzi” – kontynuowała. „Po prostu nie podchodzisz do rzeczy z mentalnością „F *** You”. Zamiast tego jest tak: W ten sposób postrzegam rzeczy. Nie ma nic złego w moich przekonaniach i uczuciach. Więc zgódźmy się nie zgadzać, albo po prostu się nie zgadzajmy”.
Słusznie.