8Sep

Dlaczego cieszę się, że nie byłem „cool” w liceum

instagram viewer

Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.

Prawdopodobnie pamiętasz dokładny moment w Wredne dziewczyny kiedy Janis Ian zajrzała do stołówki w North Shore High School i rozłożyła się, gdzie każda klika jadła lunch dla nowicjusza Cady.

„Masz swoich pierwszoroczniaków, chłopaków z ROTC, prepsów, jV, azjatyckich nerdów, fajnych Azjatów, gimnazjalistów z uniwersyteckich, nieprzyjaznych czarnych lasek, dziewczyn, które
zjedz ich uczucia, dziewczyny, które nic nie jedzą, zdesperowane osoby, które nie chcą, wypalenia, aktywne seksualnie maniaki zespołów, najwspanialsi ludzie, jakich kiedykolwiek spotkasz, i najgorsi.

Ale kiedy po raz pierwszy wszedłem do stołówki w liceum, nie wiedziałem, gdzie mam siedzieć. Nie należałam do popularnej grupy, jak Regina George and the Plastics, ale chociaż nie byłam też wyrzutkiem, jak Janis Ian i Damian Leigh — byłam gdzieś pośrodku. Poczułem się anonimowy.

Moja klasa miała prawie 400 dzieci, więc trudno było się wyróżnić. Byłam jedną z pięciu Hannah, jedną z 50 innych osób, które były bystre, ale nie były na szczycie naszej ultrakonkurencyjnej klasy, i jedną na 100 dziewczyn z długimi brązowymi włosami. Uwielbiałem spędzać czas z moim zwartym kręgiem najlepszych przyjaciół, ponieważ sprawiali, że czułem się wyjątkowo. Ale poza moim małym oddziałem czułem się zagubiony w tasowaniu.

click fraud protection

Powoli poszerzałem swój krąg i na drugim roku znalazłem się częścią tego, co w szkole było znane jako „motłoch”, ponieważ było nas tak wielu. Około 30 lub 40 z nas gromadziło się każdego ranka w jednym korytarzu, żeby spędzać wolny czas. Byliśmy dobrymi studentami, wysportowanymi i zaangażowanymi w mnóstwo klubów. Nie byliśmy ani popularni, ani wyrzutkami, ale gdzieś pośrodku. Spędzaliśmy czas w szkole, ale w weekendy nie rzucaliśmy wielkimi wściekłościami, jak wydawało się to popularnemu tłumowi. Chociaż kochałem moich przyjaciół, bycie częścią „motłochu” tylko sprawiało, że czułem się bardziej anonimowy w moim ogromnym liceum.

Zagubienie się w tasowaniu pchnęło mnie we właściwym kierunku... W szkole nie miałem żadnej reputacji, którą mógłbym podtrzymać, więc mogłem robić, co chciałem, bez obawy przed reakcją społeczną.

W młodości zdecydowałem, że nie chcę już być anonimowy. Nie chodziło o to, że chciałem dopasować się do innego tłumu (nie zamieniłbym moich przyjaciół na nikogo na świecie, ani wtedy, ani teraz!), ale nie chciałem wyglądać jak wszyscy inni. Nie chciałem być jedną z brunetek z „mafii”, które nosiły ten sam „mundur” co wszyscy dziewczyna w moim liceum: Seven for All Mankind i dżinsy Abercrombie & Fitch, UGG i kurtka NorthFace dzień. Znudziło mi się dopasowanie.

Uwielbiałam czytać o trendach w modzie w magazynach i na blogach. byłam zazdrosny o tych wszystkich blogerek modowych, którzy nie bali się porzucić swojego niepowtarzalnego stylu i rocka fajnych, nowych trendów, a Grałem bezpiecznie i wydałem wszystkie pieniądze na opiekę nad dziećmi na to, co było uważane za modne w mojej szkole. Więc Postanowiłem zaryzykować i uruchomić własną blog modowy.

Pierwszego dnia porzuciłam „mundur”, założyłam pomidorową czerwoną sukienkę. Był krótki, swingujący i skrojony w stylu mod z lat 60-tych. Nikt nie nosił sukienek do szkoły zawsze, a kiedy szedłem korytarzami między zajęciami, czułem, że ludzie się gapią. Moje policzki były mniej więcej tego samego koloru co sukienka. Koleżanka z angielskiego zapytała: „Dlaczego jesteś tak ubrana?” A potem znowu zapytał mnie inny kolega z klasy. A potem kolejny. A potem kolejny.

Kiedy jednak przezwyciężyłem początkowe zakłopotanie, komentarze nie przeszkadzały mi. Nagle nie czułam się już taka anonimowa. Im bardziej dawałam swobodę mojej wewnętrznej fashionistce, tym bardziej byłam znana jako „ta dziewczyna z blogiem o modzie” lub „ta dziewczyna kto się ubiera”. Uwielbiałem czuć się, jakbym wyróżniał się z tłumu i fajnie było być rozpoznawanym za coś, co… kochany. Jasne, nadal nie siedziałam z superpopularnymi dziewczynami na lunchu, ale bycie „dziewczyną mody” było ekscytujące. Mimo to skłamałbym, gdybym czasem nie zastanawiał się, jak by to było być częścią tego tłumu.


Patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że zagubienie się w tłumie było właściwie dobrą rzeczą, a bycie popularnym może przyszli z zaproszeniami na fajne imprezy, ale przyszło też z presją, by wyglądać i działać pewnie sposób. To nie tak, że byłam kapitanem cheerleaderek i musiałam umawiać się z piłkarzem, żeby zachować spokój. ja nie mieć jakąkolwiek reputację do utrzymania w szkole, żebym mógł robić, co chcę, bez obawy o kontakty towarzyskie reakcja. Miałam czas i swobodę, by podążać (i nosić!) za rzeczy, które naprawdę kochałam, niezależnie od tego, co ludzie myśleli, ponieważ nikt nie zwracał na to uwagi.

Tak więc nigdy nie siedziałem przy „fajnym” stole obiadowym. Więc co? Nabrałem pewności siebie, aby odważnie realizować własne zainteresowania i zawsze będę za to wdzięczny. Gdybym martwiła się, że będę wyglądać fajnie, mogłabym nigdy nie porzucić munduru i założyć bloga o modzie. Skończyło się na tym, że doprowadziło mnie to do mojej wymarzonej kariery, a teraz robię dokładnie to, co zawsze chciałem robić. W każdym razie wiele osób twierdzi, że poczucie bycia outsiderem w szkole średniej jest kluczem do sukcesu w późniejszym życiu. Tina Fey nie została wybrana królową balu i napisała Wredne dziewczyny...

insta viewer