2Sep

Ekskluzywny fragment apartamentu Scarlett!

instagram viewer

Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.

Suite Scarlett okładka książki
UMYWAŁ, UTOPIŁ, UTOPIŁ, UTOPIŁ, UTOPIŁ

Być może urodzenie się i wychowanie w małym hotelu w Nowym Jorku brzmi jak cudowna rzecz. Wiele rzeczy brzmi fajnie, dopóki nie zostaną poddane bliższej kontroli. Gdybyś mieszkał na przykład na statku wycieczkowym, musiałbyś robić Macarena każdej nocy swojego życia. Pomyśl o tym. W Nowym Jorku zawsze są turyści. Jesienią i zimą przyjeżdżają tłumnie, przejeżdżając przez tunele ogromnymi podmiejskimi autokarami. Pomiędzy Świętem Dziękczynienia a Nowym Rokiem populacja miasta wydaje się podwoić. Brak stolików w restauracjach, brak miejsc w metrze, brak miejsca na chodnikach, brak łóżek w hotelach.

Ale do lata większość z nich zniknęła. Miasto się gotuje. W metrze jest gorąco. Wybuchają potężne burze. Sklepy prowadzą wyprzedaże, aby pozbyć się niechcianych towarów. Teatry blisko. Nawet wielu mieszkańców wyjeżdża. Z pewnością większość przyjaciół Scarlett miała. Dakota była na programie immersyjnym we Francji. Tabitha pracowała jako wolontariuszka na rzecz środowiska w Brazylii. Chloe uczyła tenisa na obozie w Vermont. Hunter był z ojcem, pomagając mu prowadzić festiwal filmowy w San Diego. Mira pojechała z dziadkami do Indii, by zamiatać świątynie. Josh robił jakąś nieokreśloną „letnią sesję” w Anglii.

Każdy z nich robił coś, aby wzmocnić swoje podania na studia – i odróżnić ich od wszystkich innych. Nawet Rachel, która była jedyną znaną jej osobą, która musiała pracować, robiła to w wykwintnym sklepie dostawczym przy plaży w Hamptons. Były rozwijane, formowane w doskonałych kandydatów. Tylko Scarlett była w mieście na lato, nie robiąc nic, by się poprawić. To nie było lenistwo ani brak umiejętności. Była więcej niż chętna i zdolna. Pytanie dotyczyło wyłącznie finansowania. Hotele zarabiają pieniądze — ale też je wykrwawiają. Zwłaszcza hotele z delikatnymi dekoracjami i kanalizacją z 1929 roku, które przez większość czasu stoją puste.

To wszystko było jednym z powodów, dla których Scarlett wiedziała, że ​​ta „mała rozmowa” prawdopodobnie się nie skończy być dyskusją na temat wyjazdu do Paryża lub przyniesienia żywej koali do holu, aby uściskać wszystkich gości.

– Scarlett – powiedział jej ojciec, siadając z powrotem – jesteś już na tyle dorosła, by wziąć udział w tych dyskusjach. Bardzo mi przykro, że musieliśmy to zrobić dzisiaj – teraz – ale nie ma innego czasu”.

Scarlett spojrzała nerwowo na Spencer, który uspokajająco stuknął stopą o jej stopę. Jego wyraz twarzy nie był jednak zrelaksowany. Poruszył szczęką w przód iw tył, wciągając powietrze i drążąc napięte policzki.

– Jak można się domyślić – zaczęła matka, spoglądając najpierw na Scarlett – ostatnio sprawy trochę się pogorszyły. Obawiam się, że Belinda nie zawołała dzisiaj. Musieliśmy ją wypuścić”.

Scarlett była zbyt zszokowana, by mówić, ale Spencer wydała niski jęk. Belinda była ostatnim stałym pracownikiem. Inni odeszli w ciągu ostatnich dwóch lat. Marco, który zajmował się wszystkimi urządzeniami i naprawami. Debbie i Monique, sprzątaczki. Angelica, recepcjonistka na pół etatu. A teraz Belinda.. .ostatnie pozostałe losowanie do hotelu. Ona z pikantnej gorącej czekolady i wiśniowego chleba, którym zachwycali się ludzie. – Damy sobie radę – powiedział ojciec – tak jak zawsze. Ale musimy poważnie podejść do kilku rzeczy. Będziemy liczyć na was wszystkich. Lola, jak pewnie wiecie, bierze rok wolnego, żeby pracować u Bendela i pomagać nam tutaj, zwłaszcza z Marlene. I jesteśmy za to naprawdę wdzięczni. Lola skromnie spojrzała w dół.

– Scarlett – powiedział, wyglądając teraz na nieco zdenerwowanego – mamy do ciebie wielką przysługę. Wiemy, że planujesz szukać wakacyjnej pracy.. ."

To nie był tylko plan — to była rozpaczliwa potrzeba. Praca oznaczała pieniądze na ubrania, filmy, w zasadzie wszystko poza jedzeniem lunchu i otrzymaniem jej karty Metrocard na metro. To były pieniądze, które wszyscy w jej szkole właśnie otrzymali w formie karty kredytowej.

"... ale będziemy potrzebować trochę twojego czasu. Prawdopodobnie dużo twojego czasu... opiekowanie się recepcją, odbieranie telefonów, sprzątanie. Rzeczy jak te. Postaramy się trochę zwiększyć twoje kieszonkowe, kiedy wrócisz do szkoły, żeby to zrekompensować.

Nie wyglądało na to, że naprawdę można się z tym spierać. Rzeczywistość życia bez Belindy, bez personelu, była po prostu zbyt surowa.

„Wygląda na to, że nie mam wielkiego wyboru” – powiedziała. Spencer i Lola patrzyli na nią z czystym współczuciem. Ale spotkanie jeszcze się nie skończyło. Wszyscy zwrócili się do Spencera. Całkowicie wciągnął policzki i wyglądał tak niewinnie, jak tylko można było z zassaną twarzą. – Spencer – zaczęła powoli jej matka – w zeszłym roku, kiedy ukończyłaś szkołę, wszyscy się dogadaliśmy. Miałeś rok po ukończeniu studiów, żeby wszystko poukładać. Rok, aby dostać płatną pracę aktorską w telewizji, filmie, reklamach lub na Broadwayu. Coś, co się opłaca”.

„Byłem na więcej telefonów zwrotnych niż ktokolwiek, kogo znam” – powiedział Spencer. „To trudna sprawa”. „I jesteśmy z ciebie dumni” – odpowiedziała. „Wiemy, jak dobry jesteś. Ale rok minie za trzy dni. Obiecałeś, że jeśli nie będziesz miał pracy aktorskiej, przyjmiesz ofertę do akademii kulinarnej. Masz rok odroczenia, ale żeby dostać stypendium, musisz się do tego czasu zgodzić. — Trzy dni — powiedział Spencer, powoli wypuszczając powietrze.

Nastąpiła chwila ciężkiej ciszy, podczas której opary z gofrów nabrały nieco większej intensywności. „Po zrzuceniu tego wszystkiego na ciebie”, powiedziała jej matka, najwyraźniej czując się winna, „posprzątamy kuchnię, a wy możecie trochę o tym przedyskutować. Po prostu musieliśmy to wszystko przedstawić przed tobą i to był jedyny raz, kiedy mogliśmy to zrobić. A Scarlett, jutro porozmawiamy o szczegółach. Cieszyć się już dziś."

"Cieszyć się już dziś?" – powtórzyła Scarlett, kiedy odeszli.

– Tak – powiedział Spencer, kręcąc głową. „Złe zamknięcie. Bardzo źle. Brak punktów za styl. Naprawdę, to było na wskroś. Właściwie myślę, że to było najbardziej ssanie, jakie kiedykolwiek zagęszczono w ciągu dziesięciu minut. Nie mogłeś już się wcisnąć”.

Scarlett zauważyła, że ​​przed budynkiem zatrzymuje się czarny samochód. Nie widziała go bardzo wyraźnie przez okno z tej odległości, ale wiedziała, kto w nim jest. Tak jak najwyraźniej Spencer.

"Poprawiono mnie... - powiedział, spoglądając na samochód.

– Muszę iść – powiedziała przepraszająco Lola. „Nie miałem pojęcia o wszystkim... ten... aż do dzisiejszego ranka, kiedy zszedłem na dół, żeby udekorować. Przed pracą muszę iść na śniadanie z Chipem.

Spencer zbadał zawartość zimnego i lepkiego syropu, wkładając palec do dzbanka i wyciągając grubą warstwę. Wydawało się, że rozważa wrzucenie tego do ust, po czym zrezygnował i zdrapał smolistą substancję nożem do masła.

"Śniadanie?" powiedział łagodnie. – Nie jadłeś właśnie śniadania?

- To na urodziny partnera inwestycyjnego jego taty - odpowiedziała Lola.

„Jedzą małe śniadanie w swoim klubie, zanim wyjdą na łódź na cały dzień. Nie zamierzam jeść — po prostu muszę się pokazać, zanim pójdę do pracy. Spencer nigdy nie wybaczył Loli randki Chip, starszy sekretarz klasy Durban School, Gothamfrat.com # 98 na „100 Top Prep School Scenesters w Nowym Jorku” lista. Spencer był bardzo zadowolony z faktu, że Chip zarobił tylko dziewięćdziesiąt osiem, biorąc pod uwagę, że ktoś w Durbanie napisał listę w pierwszej kolejności. Od tamtej pory to jego przezwisko.

„Nie chce się spóźnić na występ w klubie” – powiedział Spencer. „Nie chce się zaczynać rozmowy. Daj Numerowi Dziewięćdziesiąty moją miłość i całusy."

Lola z wdziękiem zignorowała to małe igłowanie, układając wszystkie zużyte sztućce na swoim talerzu. „Dzisiaj w sklepie jest dzień darmowej metamorfozy” – kontynuowała. „To będzie tragiczne. Będzie tam każdy turysta w Nowym Jorku. Postaram się jak najszybciej wrócić i możemy porozmawiać. I Scarlett.. .Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Będzie dobrze."

Wyszła pospiesznie, jej obcasy ledwo stukały o podłogę w jodełkę. Delikatnie zamknęła za sobą drzwi, zostawiając Spencer i Scarlett samych z resztkami przyjęcia. Spencer wstał i patrzył, jak Chip wita Lolę przed samochodem.

– Nie rozumiem – powiedział. „Ona nawet się przy nim nie uśmiecha. Kiedy miałem dziewczyny, wyglądałem na szczęśliwszego, prawda? Spencer nigdy nie brakowało towarzystwa w liceum. Był całkiem kobieciarzem. To wyschło w zeszłym roku, wraz z jego perspektywami pracy.

„Dosłownie bardziej pasjonowałem się fałszywymi latarniami” – powiedział.

– Byłeś w Deszczowym śpiewie – zauważyła Scarlett.

„To nie czyniło tego mniej realnym. Najgorsze było to, że latarnia nawet nie zadzwoniła do mnie następnego dnia”.

Scarlett nie mogła nawet zmusić się do uśmiechu na ten żart. Zamiast tego ściągnęła balon i przycisnęła do niego twarz, pozwalając sobie zanurzyć się w świecie pomalowanym na wesołą, gumowatą żółć. Kilka razy uderzyła brodą o balon i pozwoliła mu upaść na podłogę, gdzie natychmiast wyskoczył na mały kawałek drzazgi, który wyłaniał się z jednej z desek. To było jej lato w pigułce. Bum.

– Potrzebowałam pracy – powiedziała. „Wszyscy w szkole po prostu dostają gotówkę do wydania. Teraz po prostu będę tu tkwić każdego dnia, robiąc pranie i zyskując złe spojrzenia od Marlene.

Spencer odwrócił się od swojego szpiegowania. Miał dla niej zbyt duży szacunek, by zaprzeczyć, że miała rację. – Przykro mi, tak wypadły twoje urodziny – powiedział. „Ale wszystkie prace są do bani. Równie dobrze możesz mieć beznadziejną pracę, do której nie musisz wcześnie wstawać. Poza tym nie mogą cię zwolnić.

– Chyba – powiedziała ponuro. "Ale co o tobie? Mamy tylko trzy dni."

"Zrobię to... coś. Zadzwonię do każdej znanej mi osoby na całym świecie. Może gdzieś tam... może coś wyjdzie."

Scarlett opadła na krzesło i spojrzała na żyrandol. Pod tym kątem widziała grubą błonę pajęczyn, która zdawała się trzymać ją razem.

– Posłuchaj – powiedział Spencer, odsuwając się od okna – będzie.. ."

Gdy się poruszył, jego stopa wydawała się utknąć. Potknął się ogromnie, wzbijając się w powietrze, po czym wylądował płasko na podłodze z głośnym, bolesnym klapsem. Mimo że robił tę sztuczkę przez całe jej życie, nigdy jej to nie zawiodło. Bolesne uderzenie polegało na tym, że jego ręka chytrze uderzała o podłogę, żeby sprzedać knebel. Wbrew sobie zaśmiała się głośno.

– Tylko sprawdzam – powiedział, podnosząc wzrok z podłogi. – Trochę się martwiłem, że twoja twarz tak się utknie.

Sięgnął po stolik, żeby się podnieść, po czym szarpnął się i prawie się przewrócił. Przez chwilę Scarlett myślała, że ​​robi kolejny knebel. Potem zobaczyła, że ​​nie, noga stołu właśnie się poddała. Złapał go, zanim się przechyliło, i podparł z powrotem, uderzając, aby utrzymać go na miejscu.

– Nie ważne co – powiedział – obiecaj mi jedną rzecz. Bez względu na to, co się tutaj stanie, bez względu na to, jak bardzo się zbankrutujemy, obiecaj mi, że nigdy tego nie zrobisz.

Wskazał w kierunku miejsca, w którym znajdował się dawno nieistniejący mercedes.

- Wsiąść do samochodu Chipa? – spytała Scarlett.

„Datuj konto bankowe zamiast osoby” – powiedział. "Albo kogo nie lubię."

Spojrzał na zegarek, który był obecnie spięty taśmą elektryczną.

– Ja też muszę iść – powiedział, podnosząc plecak z podłogi pod krzesłem. "Porozmawiamy później. Nie martw się. Rozwiążemy to."

Kiedy przechodził, potargał jej loki. Był jedyną osobą, która mogła to zrobić. Scarlett wzięła ze stołu klucz do Empire Suite. To były jej piętnaste urodziny. Bez pracy. Brak perspektyw. Żadnego ekscytującego, zmieniającego życie projektu. Tylko pusty pokój hotelowy, kilka resztek balonów i garstka ludzi mówiących jej, jak będzie dobrze, i oczywiście kłamiących. – Potrzebuję planu – powiedziała do niego. „Coś musi się ustąpić. Co ja robię?"

Klucz nie odpowiadał, bo klucze na ogół nie mówią. To chyba dobrze, bo gdyby odpowiedziała, problemy Scarlett przyjęłyby nowy poziom złożoności.

I tego nie potrzebowała.