2Sep

Moi rodzice są moimi najlepszymi przyjaciółmi i dlatego musiałem się ruszyć

instagram viewer

Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.

Pochodzę z rodziny, która jest niemal absurdalnie zżyta. Jestem jedynaczką, a moi rodzice długo zmagali się z niepłodnością, zanim pojawiłam się w ich życiu. Z tych powodów i z wielu innych byli mi niezmiernie oddani i opiekuńczy.

Ze swojej strony jestem tak samo oddany moim rodzicom, jak oni mnie. Latam do domu mniej więcej raz w miesiącu, aby spędzić z nimi około tygodnia (pracuję zdalnie) i nigdy nie mogę zrozumieć, co moi przyjaciele mają na myśli, gdy mówią, że „nudzą się” lub „niepokoją”, kiedy odwiedzają rodziców więcej niż kilka dni. Moi rodzice są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze tak było – i dlatego musiałem od nich uciec, kiedy poszedłem na studia.

Podczas gdy większość moich kolegów z klasy umawiała się na randki, chodziła na imprezy i spędzała czas w centrum handlowym ze swoimi przyjaciółmi, spędziłam moje nastoletnie lata towarzysko z rodzicami bardziej niż ktokolwiek inny. Nie chodzi o to, że nie miałam przyjaciół – nigdy nie byłam szalenie popularna, ale też nie jadłam sama codziennie. Po prostu poczułem, że w większość sobotnich wieczorów wolę iść na kolację i do kina z mamą i tatą.

Nigdy nie czułam się tak, jakbym straciła wiele jako uczennica liceum – jakoś zawsze wiedziałam, że moje małe prywatne liceum nie było miejscem, w którym kwitłem towarzysko – ale pod koniec szkoły średniej zacząłem zdawać sobie sprawę, że coś musi reszta. Trudno mi było zorientować się, gdzie kończyli się moi rodzice, a ja zaczynałem. Wiedziałem, że jeśli chcę wejść na własną rękę społecznie, będę musiał to zrobić sam.

Moje pierwsze doświadczenie z dala od nich było głośną porażką. Spędziłem miesiąc na programie akademickim w okresie letnim między gimnazjum a liceum. Byłam tak samotna i przygnębiona, że ​​spędzałam większość nocy objadając się makaronem ramen i oreo, którą moja mama wysyłała cotygodniowe paczki. Mimo to, kiedy nadszedł czas, aby aplikować na studia, wiedziałem, że mam dwie możliwości: mogę uciec od mojego rodzice, wytrzymaj i zaryzykuj upadek na twarz, mówiąc metaforycznie…..albo mógłbym trzymać się blisko Dom.

Choć ta druga opcja była kusząca, wiedziałam, jak wyglądałoby moje życie, gdybym wybrała ten wybór: większość weekendów spędzałabym w domu, podobnie jak w liceum. We wszystkim będę polegać na moich rodzicach, tak jak zawsze. Mogę nawet wrócić do nich i codziennie dojeżdżać do szkoły, i chociaż dla niektórych jest to całkiem realna opcja, po prostu nie było to doświadczenie w college'u, którego chciałem.

Wybrałem szkołę, która znajdowała się pięć lub sześć godzin jazdy od domu, wystarczająco blisko, bym mogła zobaczyć rodziców, gdybym naprawdę potrzebowała, ale nie tak blisko, bym mogła do nich pobiec, chyba że faktycznie potrzebowałem. Byłem nieszczęśliwy latem przed rozpoczęciem szkoły. Kiedy orientacja się potoczyła, byłem tak zdenerwowany, że znowu będę sam, pracowałem nad napad zawrotów głowy i nudności i spędziłem noc w hotelu z mamą zamiast w akademiku jak zaplanowany.

Ale jakoś, kiedy nadeszła jesień, dotarłem do kampusu…. i nie byłem nieszczęśliwy. Właściwie poszybowałem. Łatwo nawiązywałem przyjaźnie, dobrze sobie radziłem na zajęciach i czułem, że jakakolwiek resztkowa nieśmiałość, którą nosiłem ze sobą przez liceum, znikała niemal natychmiast. Podczas gdy tak wielu przyjaciół w kampusie polegało na rodzicach, że przywożą cotygodniowe zakupy spożywcze, zrobią pranie i zawożą ich na spotkania, ja sam to sobie poradziłem. Nie wracałem do domu w każdy weekend. Nie kurczowo trzymałam się moich kolegów z liceum. Stworzyłem sobie życie i zrobiłem to sam. Może nie brzmi to zbyt dużo, ale biorąc pod uwagę sposób, w jaki dorastałem, jest to dla mnie bardzo ważne.

Moi rodzice nadal są moimi najlepszymi przyjaciółmi i zawsze będą, ale wiem też, że nie powinni być całym moim światem. Bardzo im przypisuję, że zachęciły mnie do opuszczenia gniazda; Wiem, że było to dla nich jeszcze trudniejsze niż dla mnie.

Nie wiem, jakim byłbym dzisiaj, gdybym prawie dziesięć lat nie czuł potrzeby ucieczki od rodziców lat temu, ale bardzo wątpię, czy niezależna passa, którą odkryłem jako studentka college'u, kiedykolwiek miałaby miejsce wypłynęła na powierzchnię.

Wyjechałem na studia, aby uciec od rodziców – nie dlatego, że ich nie kocham, ale dlatego, że był to właściwy wybór dla ja. I nigdy tego nie żałowałem.