2Sep

Czego nauczyła mnie utrata mamy – a potem mojej najlepszej przyjaciółki

instagram viewer

Seventeen wybiera produkty, które naszym zdaniem pokochasz najbardziej. Możemy zarabiać prowizję za linki na tej stronie.

Kiedy miałem osiemnaście lat, dowiedziałem się, że jeden z moich najbliższych przyjaciół, M, zginął w wypadku samochodowym. Siedziałam sama w swoim pokoju w akademiku, pomiędzy zajęciami, odrabiając pracę domową, gdy zadzwonił jeden z moich znajomych powiedzieć mi, że zginęła wraz z matką w wypadku samochodowym, żebym nie słyszała o tym na portalach społecznościowych głoska bezdźwięczna.

W chwili, gdy usłyszałem wiadomości, wszystko Myślałem o mojej mamie, która zmarła osiem lat wcześniej. Chciałem zadzwonić do mamy i poprosić ją, żeby uściskała mnie w ciepłym, za dużym sweterku.

Nigdy nie zapomnę tego, co powiedział mój tata krótko po śmierci mamy: „Kiedy dowiedziałem się, że twoja mama umarła, myślałem tylko o mojej własnej mamie i jak bardzo chciałem z nią o tym porozmawiać”.

Następnie wyjaśnił, że jego mama była jedną z najbliższych mu osób, które stracił, więc za każdym razem, gdy w jego życiu pojawiała się nowa śmierć, nie mógł przestać myśleć o niej.

click fraud protection

Śmierć mojej mamy też była wypadkiem: została przekazana jako nieoczekiwana, szokująca, zmieniająca życie wiadomość. W jednej chwili żyła, aw następnej już nie żyła. Nie byłam emocjonalnie gotowa na utratę mamy. W noc przed jej śmiercią miała atak i została zabrana na izbę przyjęć. Wszyscy wokół mnie zapewniali, że nic jej nie będzie, a ja im uwierzyłem. Następnego ranka już jej nie było.

Więc po jej śmierci postanowiłem nigdy nie wierzyć, że ktokolwiek na pewno będzie w porządku, nigdy więcej.

Spędziłem dużo czasu przygotowując się na możliwość kolejnej śmierci, aby następnym razem, gdy będę musiał przeżyć tego rodzaju stratę, nie będzie to tak bolesne. Pomyślałam, że powodem utraty mamy było to, że nie byłam na to gotowa. Nigdy nawet nie pozwoliłem, aby ta opcja przeszła mi przez głowę, więc byłam zaskoczona smutkiem i kruchością życia. Nikt, na kim mi zależało, nie umarł wcześniej, dopóki nie umarła moja mama.

Byłam przerażona, że ​​przeżyję kolejną nieoczekiwaną śmierć bliskiej mi osoby. Zacząłem się martwić, kto to może być: mój ojciec – ponieważ był jedynym członkiem mojej najbliższej rodziny i ponieważ mieszkaliśmy razem; kuzyn; moi dziadkowie? Jeśli przez kilka godzin nie słyszałem od ludzi bez ostrzeżenia, często zaczynałem emocjonalnie przygotowywać się do żałoby. Jeśli walczyłem z przyjaciółmi i rodziną, często pogodziliśmy się przed końcem dnia, ponieważ bałem się, że umrą i nie będziemy mieli szansy przeprosić. Nigdy nie odkładałem telefonu ani nie pożegnałem się bez uścisku i „kocham cię”. Wszystkie moje notatki kończyły się słowami „Zawsze kochaj”, tak jak moja mama zawsze podpisywała swoje.

Chociaż spędziłam lata, próbując przygotować się na każdą niespodziewaną śmierć, nie brałam pod uwagę możliwości odejścia M. W porównaniu z moją mamą, która zdała w wieku 39 lat, M skończyła zaledwie rok liceum i ledwo zaczęła swoje życie. Co gorsza, jak sądzę, to fakt, że odeszliśmy od siebie.

Przez kilka lat M była osobą, do której przychodziłam po wszystko. Spędzaliśmy razem każdą noc na zakupach, spacerach po parku, robieniu razem głupich zdjęć i oglądaniu kiepskich horrorów w jej mieszkaniu. Wiedzieliśmy, że filmy są złe, ale pod koniec nocy byliśmy tak przerażeni, że w końcu przytuliliśmy się do siebie pod kołdrą, i tak całkiem rozbudzeni. W urodziny mamy spędziłam dzień z M, żebym się nie smuciła. Opieraliśmy się o siebie, a ona nigdy nie osądzała mnie za dodatkową porcję lodów o drugiej w nocy.

Była jedyną osobą, która mnie rozumiała i naprawdę troszczyła się o mnie w gimnazjum, a także pierwszą nową osobą, której zaufałem po śmierci mamy. Chociaż nigdy nie poznała mojej mamy, M bardzo mi ją przypominała: oboje byli nieśmiałymi, łagodnymi introwertykami, z upodobaniem do pisania i dobrymi sercami. Myślę, że to jest jeden z powodów, dla których w pierwszej kolejności ciągnęło mnie do bycia jej przyjacielem.

Tekstylne, Plaid, Tartan, Wzór, Grzywka, Udo, Kostium, Pończocha, Peruka, Roślina Doniczkowa,

Dzięki uprzejmości autora

W połowie liceum pokłóciliśmy się z M. Oskarżyła mnie, że nie traktowałem jej jak prawdziwego najlepszego przyjaciela. Szczerze mówiąc, bałem się nadać oficjalną etykietę „najlepszego przyjaciela” komuś nowemu po śmierci mojej mamy. Pomysł zdobycia więc blisko kogoś, do tego stopnia, że ​​liczyli się dla mnie tak bardzo, że zamarłem. Nie chciałem znów kogoś tak kochać, tylko po to, by go stracić.

Mniej więcej rok po naszej walce M przeniósł się przez kraj i nie rozmawialiśmy przez kilka miesięcy. Dopiero gdy założyłem konto na Facebooku i zaryzykowałem dodanie jej, zaczęliśmy znowu rozmawiać, jakby nic się między nami nie zmieniło.

Kiedy M zmarł, byliśmy w środku epickiej wojny na Facebooka i pisaliśmy na swoich ścianach mniej więcej co miesiąc. Rozmawialiśmy o jej mamie, o tym, jak niedawno dostała się do college'u, by pisać, tworzyć muzykę, naszych znaczących innych i co chcieliśmy robić po ukończeniu studiów. M zawsze była kreatywną osobą i podzieliła się ze mną niektórymi historiami, nad którymi pracowała przez e-mail.

Jej śmierć sprawiła, że ​​boleśnie zdałem sobie sprawę z każdego opuszczonego miesiąca, w którym nie rozmawialiśmy. Pomyślałem o tym, że nigdy jej nie odwiedziłem po przeprowadzce. Płakałam z powodu wszystkich ludzi w naszym życiu, którym nie mogliśmy się nawzajem przedstawić.

Ludzie, którzy byli obecnie w moim życiu, nie rozumieli, dlaczego utrata jej była dla mnie tak trudna. Wielu moich późniejszych przyjaciół z liceum i college'u nigdy nie poznało M, ponieważ ona i ja nie mieszkaliśmy w tym samym stanie od kilku lat. Dla nich była przyjaciółką z mojej przeszłości. Dla mnie to było tak, jakbyśmy przez cały czas żyli w tej samej przestrzeni serca. Była tak bardzo częścią mojego życia, że ​​wydawało się, że nigdy nie odeszła, więc kiedy umarła, nie mogłam myśleć o niczym innym, jak tylko o całym straconym czasie, który mogliśmy spędzić razem.

Kiedy straciłam mamę, straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Mieszkaliśmy razem, tylko we dwoje, i była moją najlepszą przyjaciółką tak samo jak moja matka. Ale ona i ja, w naszym krótkim czasie, otrzymaliśmy to, czego M i ja nigdy nie zrobiliśmy: określony początek, środek i koniec.

M i ja mieliśmy początek i zaczynaliśmy mieć środek, ale nigdy nie mieliśmy końca. Była jedną z najlepszych przyjaciółek, jakich kiedykolwiek miałem, i pozwoliłem jej, by mój strach przed stratą zmienił na stałe naszą przyjaźń. Zanim umarła, pogodziliśmy się, ale też nigdy oficjalnie nie przeprosiłem. Nigdy nie powiedziałem: „Miałeś rację. Byłeś najlepszą osobą w moim życiu i tak mi przykro."

Po śmierci mamy myślałam, że już wszystko wymyśliłam: jak się opłakiwać, jak radzić sobie ze stratą, jak być przygotowanym na nieoczekiwaną awarię lub śmierć. Czułem się jak certyfikowany profesjonalista w procesie żałoby. Ale nigdy nie pozwoliłabym sobie być na tyle wrażliwą, by troszczyć się o ludzi w taki sposób, w jaki mnie to obchodziło – bez porzucenia. Pomysł utraty kogoś innego był zbyt przytłaczający i faktycznie straciłem możliwość bycia tak blisko M, jak tylko mógłbym, gdybym tylko ją wpuścił.

Po śmierci M miałam nową lekcję, której musiałam się nauczyć: że kiedy kogoś kochasz, najważniejszą rzeczą jest nie być przygotowanym na jego utratę, tylko wiedzieć, jak go zatrzymać.

insta viewer